piątek, 2 listopada 2012

Louis*
                                                                                2
Robiąc śniadanie , biorąc prysznic kurcze nawet sikając zastanawiałem się co moglibyśmy z Dominiką robić. Szczerze mówiąc nie wierze w  to co się stało wczoraj . Jest to normalnie nierealne. Zerwałem z dotychczasową dziewczyną, spotkałem inną. W której chyba się zakochałem.
Całą , calusienka noc myślałem o tym wszyskim i ... Jestem zadowolony z mojej decyzji. Postanowiłem pogadać z Niallem. No hellow.
przecież z niego taki romantyk , to musi w końcu coś wymyślić.  W pokoju Nialla ,w  którym OCZYWIŚCIE  zobaczyłem pełno jedzenia. Cały  Blondas..! Obmyślaliliśmy wspólnie gdzie mógłbym ja zabrać. On już oczywiście obmyslił już randkę dla siebie i Julii. Jakaś romantyczny wypad do kina. Kuurde. Ja nie chciałem z nią iść do kina. Chciałem coś wymyślić takiego... Ach. Innego i orginalnego. Nagle wpadł mi pomysł do mojego pustego łba. Że też od razu o tym nie pomyślałem. Nawet nie powiedziałem o tym pomyśle Niallkowi, jeszcze by sie chciał przyłączyć. Co to , to nie.! Wysłałem esemeska Doni: " Hej , nie myśl sobie że zapomniałem o Tobie. Widzimy się o 12.30  przy Twoim domu , pasuje? xx"
Po dosłownie 2 minutach otrzymałem odpowiedź : " Pewnie że pasuje. Nie mogę się doczekać. A co będziemy robić? ;* "
" Hm... To moja słodka tajemnica . Tez nie moge się doczekać. Ty + JA = 12.30 . Do zobaczenia ! <3" -Odpisałem i uśmiechnęłem się do telefonu.
Teraz pozostało mi tylko wziąść jakieś wszamanko i coś do picia. Pakując wszystko co potrzebne do plecaka , zacząłem się normalnie modlić, żeby wszystko wyszło okej. Jak zrobię z Siebie błazna to  ino raz . No  ale raz się żyje. O 12.15 wyszłem  z domu i pojechałem autem do niej.
Kupiłem nawet  po drodze różę.Tak wiem. Oklepane i wogóle , ale nie mogłem do niej przybyć z pustymi rękami. W clubie  była niesamowita. Zastanawiłem się czy taka jest też w prawdziwym , normalnym życiu . Gdy dotarłem pod jej dom ona już na mnie czekała. Jejku, wyglądała jeszcze lepiej niż wczoraj. Była ubrana w zwiewną jasną sukienke , buty na koturnach a na ramieniu miała torebkę  w kolorze sukienki. Zjawiskowa,  tylko tyle przyszło mi na myśl. Pośpiesznie wyszedłem z samochodu i podałem jej różę. Podziękowała wesoło i wsiedliśmy do samochodu. Cały czas wypytywała mnie o nasze miejsce docelowe. Jednak zgrywałem twardego chłopa i jej nie powiedziałem . Chociaż już chciałem to zrobić gdy patrzała się na mnie sweetaśnymi oczkami. Normalnie prawie jak kot ze Shreka. Po pewnym czasie się poddała . Popatrzała się na mnie , westchnęła i ... zaczęła śpiewać piosenkę która leciała w radiu. Dołączyłem się do niej. Prawie się posikałem ze śmiechu. Śpiewać to ona nie umiała , no okej może trochę . A i zapomniałbym : nawet słów nie znała. Jednak sama o tym wiedziała i z siebie się brechatała. Trzeba by było to usłyszeć na wlasne uszy. Ale to było zabawne. Czyli wiem że potrafi śmiać się sama z siebie. To jest ogromny plus.  Doprowadziła mnie aż do płaczu tymi swoimi fałszami. Prawie przegapiłem skręt w lewo z tego wszystkiego. W końcu dojechaliśmy na miejsce.
Zarzuciłem plecak na ramię, wyszłem i  otworzyłem mojej towrzyszce drzwi."Proszę Madam " -Powiedziałem te słowa a ona wyszła śmiejąc się jak opętana. Miała wspaniały śmiech. Gdy ona zaczynała się chihrać automatycznie ja robiłem to samo.  Spojrzała na prawo .
-WOW! Wesołe miasteczko .! Jeszcze tutaj nie byłam , naprawdę.! A miałam zamiar się udać. Kurde ty to wiesz gdzie mnie zabrać.!
-Naprawdę? Jeah ! Potrafię czytać w myślach. Od dziś mów na mnie : Jasnowidz Lousiner.
-Lousiner powiadasz? -Zaczęła się śmiać - W takim razie mianuję siebie twoją asystentką. A teraz chodźmy juz , plis .
-Okej moja asystentko , otóż idziemy teraz w tym momencie! Czy uraczy mnie pani swoim ramieniem?- podniosłem zabawnie brew.
-Ależ owszem ,Luosinerze, chętnie chwycę się pańskiego ramienia i uraczę swoim - mówiąc te słowa zrobiła zdezorientowaną minę i chwyciła mnie pod rękę. Kupiliśmy bilety i weszliśmi do środka. Od razu pociągnęła mnie w stronę jakieś ekstra szybkiej kolejki górskiej.

-Wiesz co ?-spojrzała na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami-Starszniee się boję. Ale chcę przezwyciężyć swój strach. Wiesz : Przy tobie nie   będę płakać panikować .Kurde , po co Ci to mówię? To przez ten strach... Powiedz cooś! Bo będę tak cały czas gadać .! A uwiesz mi mogę  tak przez cały czas.!
-Nie mam nic przeciwko gadaj ile w lezie . Słodko gadasz-zaśmiałem się jak debil -A tak na serio to nie masz się co bać. Jestem przy Tobie. Jest Louis jest zabawa . O ruszamy.!  - powiedziałem i uścisnąłem jej dłoń. Tak na serio to sam się bałem . Ale co ze mnie  by był za chłop gdybym jej to powiedział? No właśnie ... spojrzałem się ostatni raz na nią. I objęłem wzrokiem tylko to co było przede mną. A był to akurat łeb jakiegoś łysego faceta. Ruszyliśmy. Starałem się nie krzyczeć. Jednak Dominika się nie krępowała. Musiałem się zaśmiać, tak komicznie to robiła. Ta dziewczyna jest boska. Wszystko wirowało wokół mnie , w moim brzuchu też nie zadobrze się działo... Nie wytrzymałem i też zacząłem wrzeszczeć jak opętany. Oczywiście obruciłem to potem w żart. Przecież krzyczałem żeby dotrzymać jej towarzystwa. Nie uwierzyła chyba w to za bardzo. Gdy znaleźliźmy się już na stałym lądzie w oddali zauważyłem budkę z watą cukrową i popkornem. Dominika także , w tym samym momencie się na nią spojrzała. Powoli odwróciliśmy głowy w swoją stronę, zmrużyliśmy oczy i ...
Krzyknąłem : WYŚCIG! -Nie trzeba jej było tego powtarzać. Wystrzeliła jak z rakiety , po drodze potrącając jaką starą babcię. Nie mogę się nadziwić jak ona dała radę w tych butach mnie wyprzedzić. Wpatrując się w jej ciało , które podczas biegu było jeszcze bardziej boskie, otępiałem i nie ruszełem się z miejsca. Jednak w porę się opamiętałem. No i przegrana należy do mnie..
Kupiłem jej ogromną watę cukrową a sobie mały popcorn.

-Nie chcę Lou narzekać, ale troszkę mnie nogi bolą. Może bysmy usiedli ?-spytała się. Dla niej zrobiłybym chyba wszystko. Znam ją jeden dzień a zhipnotyzowała mnie tymi swoimi pięknymi gałami.
- No pewnie, w sumie to ja też jestem zmęczony. Chodmy poszukaj jakieś ławki.-rozejrzałem się wkoło i dostrzegłem akurat jakąś samotną ławkę znajdującą się pod drzewem.
Udaliśmy się w jej stronę, podjadając watę cukrową. Usiedliśmy na ławce i kurcze, nagle ona zaczęła się śmiać. Nie wiedziałem co ją tak śmieszy. No ale dołączyłem się do niej ,co ją jeszcze bardziej rozśmieszyło. Gdy już się opanowała zbliżyła się trochę do mnie swoim ciałem i dotknęła moich włosów. Jej twarz przypominała anioła. Okazało się że miałem sklejony i rożowy kawałek włosów.Naprawdę nie mam pojęcia jak wata cukrowa znalazła się na mojej głowie. Louis potrafi. Doprowadziła do porządku moje włosy. jej każdy dotyk powodował mrowienie całego ciała. Już wiem co to są motylki w brzuchu. Patrzyliśmy sobie w oczy. I tylko to. Chwila której nie zapomnę to końca życia. Niby nic takiego ale... Pragnąłem by ta chwila nigdy się nie skończyła. Za szybko to wszystko się toczy , ale ja nie chcę tego zatrzymywać. Wolę iść na żywioł. Wiem , że to ona jest moją miłością. Nie mam pojęcia, nie wiem ile czasu minęło. Lecz gy oderwaliśmy od siebie oczy uśmeichnęliśmy się i poszliśmy na  diabelski młyn. Wsiedliśmy do niego. Wyciągnąłem swój aparat i zrobiłem jej foto.

-Jestem niefotogeniczna! Naprawdę, więc nie wystrasz się jak mnei zobaczysz na zdjęciu!- roześmiała się dźwięcznie. Jednak gdy spojrzałem na jej foto, stwierdziłem że jest przepiękne. Ona też to przyznała i sama był zdziwiona. Potem zrobiliśmy sobie wspólne fotki. Tu pokazałem język , tam zeza. Świetnie się bawiliśmy , nie zauważając że musimy już wysiadać. Szliśmy pod rękę po wesołym miasteczku, w ciszy. Niezmąconej niczym. Zdawaliśmy się nie słyszeć dźwiękó dochodżacych z wszystkich stron świata.Chodźbyśmy byli jedynymi ludźmi na ziemi.  Znałem niesamowitą mijescówkę, gdzie rozłożyliśmy koc i wyciąnęłem prowiant. Pałaszowaliśmy wszystko ze smakiem patrzać się na siebie, uśmiechając, żartując. W pewnym momencie ona położyła się spojrzała w niebo.

-To chyba się nie dzieje naprawdę. Bo to nie możliwe , że ty tu jesteś. Blisko mnie i ... ta chmura mi przypomina Ciebie. I znamy sie tylko jeden dzień...I...-niedokończyła. Dalej wpatrywała się w niebo. Nie miałem pojęcia co jej powiedzieć. Po prostu położyłem się obok niej. Chwyciłem za rękę szeptając:
-Też w to nie mogę uwierzyć. -uśmiechnąłem się do siebie -A mi a chmura niestety przypomina marchewkę , a nie ciebie. Kurde!
Zaśmiała się :
-Jesteś niemożliwy! Jak możesz mnie nie widzieć tam! W takim razie , pomyliłam się. To nie byłeś ty, tylko mój tata. Tak pomyliłam Cię z moim tatą! - spojrzała na mnie i zrobiła taką słodką wredną minkę.
-Och nie... Zostałem pomylony z moim przyszłym zięciem ?! Niemożliwe.

Droczyliśmy się tak przez dłuższy czas, potem leżeliśmy myśląc o swojej przyszłości, palanach na nią i o pierdołach. Z nienacka przyszedł wieczór i nadsedł czas żeby się zbierać. Z niechęcią pozbieraliśmy nasze rzeczy i ruszliśmy w stronę mojego samochodu. Trzemaliśmy się za ręce i podskakiwaliśmy. Naszła nas taka głupawka! Śpiewaliśmy jakieś przeczkolne piosenki,a ludzi patrzyli się na nas jak na wariatw, bądź ze śmiechem w oczach i na ustach. Podczas drogi powrotnej w radio poleciała pisenka Use Somenady zepołu Kings of Leon-USe Somebody. POdgłośniłem i śpiewaliśmy ją. Okazało się że jest to jej ulubiona piosenka, a i zespół uwielbia.
-To tak jak ja! Jejku ,to niemożliwe. Bo ja też ich uwielbiam!
Dalsza część drogi przeznaczona była na rozmowy o tym zespole. Pod jej drzwiami miałem taką ochotę ją pocałować. Myślałem że się nie opanuję. Jednak grzecznie pocałowałem ją w policzek i pośpiesznie odeszłem machając Jej.

Dostałem esemesa od Eleanor. Spytała się czy ma szanse. Nie odpisałem. Naprawdę nie wrócimy do siebie. Muszę pogadać z Harrrym aby jej to jakoś wytłumaczył...

czwartek, 1 listopada 2012



*Louis
                                                                                    1.
Ostatnio byłem jakiś nie w sosie . Powiem szczerze, nie układało mi się z Eleanor , a i nie mam też odwagi aby jej powiedzieć coś ważnego. Mam już
dosyć naszego związku. Ale koniec ze smutkiem . Dzisiaj idę z resztą paczki 1D do clubu , trochę się rozerwać . Potrzebuje w końcu rozluźnienia .
A i mam nadzieję , że spotkam kogoś godnego uwagi a nie jakieś same ...ach szkoda gadać.

    Około 21 spotkaliśmy się wszyscy pod hotelem "Vegas" . Od razu mi się humor poprawił , przy nich zawsze miałem uśmiech na twarzy .
Kto by go nie miał , na sam widok Nialla twarz sama się szczerzy. "No to jedziemy panowie " Powiedział Harry po czym wskoczył mi na plecy .
Wydaje się być lekki ,ale uwierzcie mi na słowo wcale taki nie jest. Z pewnością jakaś fanka by  chciała na własnej skórze się przekonać .
W końcu na sam nas widok niektóre mdleją. Okej, ale przejdźmy do rzeczy . Po wejściu do clubu od razu podeszliśmy do stolika który
wcześniej zarezerwowaliśmy .Oczywiście był na około 10 osób , w końcu musimy gdzieś pomieścić nasze Nowo poznane koleżanki ;) Dzisiaj obok mnie
mam nadzieję zasiądzie jakaś inna od Elenor. Chociaż , głębiej się zastanawiając trochę mi jej szkoda. Ale cóż każdy ma prawo decydować
 o swoim życiu. Nawet ja Louis wesołek , którego wszyscy uważają za niepoważnego. W głębi sali ujrzałem Rihanne. Pomachała do mnie , w sumie to wypadało  by do niej podejść. No a więc tak zrobiłem. Zaprawdę zabawna z niej kobieta. Ma podobne poczucie humoru i świetnie się dogadujemy. Po krótkiej rozmowie , podeszłem do chłopaków  z komiczną miną . W końcu trzeba rozruszać ta imprezkę.!

Wziąłem Nialla pod rękę , zapytałem się czy zatańczy ze mną taniec, następnie Niall  postąpił tak samo w stosunku do Zayna, Zayn do Liama , a Liam do Harrego .
A Harry do.. Jakieś nieznanej dziewczyny która akurat obok niego przechodziła. Hmm... Szczerze mówiąc spodobała mi się. Było w niej coś. Właściwie nie do końca wiedziałem co. Zorientowałem się że się zamyśliłem i szybko pociągnąłem naszą grupkę w stronę parkietu. Zacząłem tańcować i jak zawsze świrować.

Krok po kroku zbliżałem się do dziewczyny , która uśmiechnięta od ucha do ucha tańczyła z Zaynem. Ale nie przejmowałem się tym , o zauważyłem , że
Tańczy z  wszystkimi po kolei. Teraz nadeszła moja kolei . Podeszłem do niej i uśmiechnąłem , ona też to zrobiła.Wyglądała zjawiskowo. Gdy się ukłoniłem do niej
i wyciągnąłem mą zgrabniutką dłoń, ona ją chwyciła i... nagle piosenka się skończyła . Chyba zrobiłem śmieszną minę ,bo roześmiała się głośno. Następna piosenka była przeznaczona dla par , nie jakaś żadna łupanka. Zaczęliśmy tańczyć w lekkim oddaleniu, troszkę skrępowani. Widziałem że jest lekko zawstydzona."Czyli może jej się podobam?" -Była to pierwsza myśl jaka mi przyszła wtedy do głowy. Przytuliłem ją delikatnie i wyszeptałem :

    -Jak masz na imię?-uśmiechnąłem się do niej
    -Dominika, i nie wierzę , że Cię spotkałam.! -wyszeptała swoim zmysłowym głosem.Tak ... Naprawdę mi się spodobał jego dźwięk.
    -No to .uwierz. Jestem Louis we własnej osobie i nie wiem co w tym może być nie spotykanego w spotkaniu takiego debila jak ja
    -Debila? Chyba sam nie wierzysz w to co mówisz...-powiedziała trochę głośniej i uśmiechnęła się.

Piosenka się skończyła a ja wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do naszego stolika. Podczas naszego tańca całkowicie zapomniałem o tym że nie jestem tu sam , tylko z chłopakami. Przy stoliku jednak siedział tylko Liam z jakąś koleżanką , którą już kiedyś poznałem ale jakoś nie potrafiłem sobie przypomnieć sobie jej imienia. Usiadłem obok Dominiki i puściłem do niej oczko. Ujrzałem że rozgląda się po sali .

-Kogo tak szukasz? Swojego chłopaka?-Spytałem troszkę pod denerwowany, nie to nie może być prawda , ona musi być singlem!
-Nie , nie ... Przyszłam tutaj z Taylor Swift oraz z kumpelą i nie widzę ich . Chyba ich poszukam...Nie chcę żeby się martwiły,,,
-Może wyślij im esa? według mnie to jest lepszy pomysł , bo i tak możesz ich nie znaleźć- spojrzałem na nią intensywnie. kurde, ale ona ma oczy...
-Kurde.! może i bym wysłała, ale one mają mój telefon.. - skrzywiła się słodko i popatrzała na mnie bezradnie .
-No to napisz z mojego , jak nie pamiętasz numeru to ja mam od Taylor - spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się łobuzersko.

Podałem jej moją komórkę, a ona podziękowała. Nie mogłem się powstrzymać rozmawiałem z Liamem jednocześnie patrząc na wyświetlacz komórki.  Liam puścił mi oczko i pokazał mi kciuk podniesiony do góry. Wariat... Udało mi się dojrzeć co pisała.
 "Hej, Nie szukajcie mnie, mam się dobrze, przekaż Julii że moje marzenie się spełnia i siedzę z Lousiem, i jak chce to niech mnie znajdzie
 bo widzę samotnego Nialla idącego w stronę stolika! Donia xx" . Nie , to nie może być prawda... jestem jej marzeniem ?
Przecież ona staje się moim. Rozejrzałem się w koło i rzeczywiście zobaczyłem samotnego Nialla , ale uśmiechniętego który podążał w naszą stronę. Usiadł obok Dominiki i podał jej rękę , przedstawili się sobie i ucięli krótką pogawędkę. Widać było że (jak to napisała w esemesie) Donia jest w 7 niebie że nas spotkała .
Jednak potrafiła zachować zimną krew i nie stracić panowania nad sobą jak to robiły wszystkie piszczące fanki.
Kurde,wiem że piszę jak nie Louis jakiego znacie ale w końcu chyba nie jestem tylko przez cały czas zabawnym debilem , jak myśli większość fanów 1D.Podczas gdy ona rozmawiała z Blondasem ja mogłem się jej dokładnie przyjrzeć. Może i nie była klasyczną pięknością, ale była ładna. Jej oczy miały niesamowity odcień błękitu, długie brązowe włosy przepięknie się błyszczały , gdy się uśmiechała przypominała anioła .Czego chcieć więcej? Mi tyle wystarczy.  Już prawie całkowicie zapomniałem o mojej dziewczynie , gdy telefon na stoliku zaczął wibrować. Dostałem od niej esemesa , w którym wyznawała mi miłość i przeprosiny. Po przeczytaniu , nawet jej nie odpisałem. "Przy najbliższej okazji muszę to skończyć! Nie mogę tego dłużej ciągnąć"-Postanowiłem, po czym powiedziałem że porywam mu Dominikę. Spojrzałem się na nią , szeroko wyszczerzyłem i pokazałem palcem żeby podążyła za mną. Zrobiła to z uśmiechem na twarzy. Kurcze.! Jak ona słodko wyglądała.


Poszliśmy na parkiet , musiałem nacieszyć się jeszcze widokiem jej gibkiego ciała. Poruszała się niesamowicie . Zatraciłem się totalnie w jej oczach ,ciele ...
 Ogólnie w niej całej... Po paru minutach zmęczeni  lecz szczęśliwi (wydaje  mi się że była szczęśliwa , uśmiech na twarzy chyba o tym świadczy ? )poszliśmy do stolika. Po drodze Dominika spotkała swoją koleżankę , z esemesa zapamiętałem że na imię jej Julia. Hm... nie powiem żeby była brzydka jednak mnie już uwiodła jej psiapsiółka.Poszła z nami do stolika, trzymałem się trochę na uboczu , żeby nie być natarczywym. Znamy się dopiero od 2 godzin w końcu .Kątem oka widziałem uśmiechy i porozumiewawcze spojrzenia dziewczyn. Wyglądały na rozradowane. Usiadłem,a Donia obok mnie . Natomiast jej kumpela obok niej. Widziałem jej tęskne spojrzenia skierowane w stronę Blondyna. Tak , kręci ją ... Postanowiłem jej jakoś pomóc. Krzyknąłem do Nialla :

-Stary , co ty taki nie wychowany.! Przedstaw się no koleżance deklu! A nie ..!
-Oh.! No przepraszam zagadałem się.!- powiedział po czym wstał , klapnął obo niej i przedstawił się.

Zaczął z nią rozmawiać a po chwili już zniknęli w tłumie ludzi znajdujących się na parkiecie. Uh, takiego Nialla to ja dawno nie widziałem.
On tańczy sam od siebie,wśród tłumu ludzi ? No ale cóż. Sam skupiłem się na mojej towarzyszce , która rozmawiała z Zaynem i jego nową koleżanką , której szczerze mówiąc jeszcze nie widziałem na oczy. W sumie naszym planem było dzisiaj wyrwać jakieś dziewczyny. Ja jednak nie uważam że wyrwałem moją towarzyszkę . Przy stoliku rozpoczęła się ogólna rozmowa na  błahe tematy. Po krótkim czasie wrócił Niall z Julią , Liam z jakąś laską oraz Harry też z jakąś dziewczyną. Wszyscy stwierdziliśmy , że jesteśmy okropnie głodni . Ja mógłbym zjeść konia z kopytami. Nie wspominam o Blondasku... On to chyba już cierpi z głodu.Tak jak się spodziewałem zaproponował że zaprowadzi nas do wspaniałej knajpki , o której przeczytał w necie. Owszem, ma on bzika na punkcie jedzenia.! Za kanapkę to on by mógł chyba zabić.
Wszyscy zgodzili się na takie rozwiązanie. Dominika co najważniejsze też, Gdyby nie chciała to oczywiście został bym z nią. Nie mam zamiaru tak szybko kończyć naszej znajomości. Ja tak szybko nie odpuszczę.


Wyszliśmy z clubu i ruszyliśmy żwawo w stronę rzekomo znajdującej się blisko restauracji. Postanowiłem że postawię wszystko na jedną kartę, i chwyciłem ją za  rękę . Na szczęście uścisnęła ją i popatrzała na mnie. Ujrzałem w jej oczach tysiące małych ogników, był to efekt latarni ,które nas otaczały w koło, jednak wydały mi się one strasznie magiczne. Fuck , od kiedy ze mnie taki romantyk .? Po drodze byliśmy cicho , zatraceni we własnych spojrzeniach. Niall i Julia wygłupiali sie i wydurniali na całego z resztą grupy . "Muszę ją poznać i spędzić trochę czasu sam na sam" -rozmyślałem. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w restauracji. Nie powiem , szykowna to ona była . Jak on wyszukuje takie miejsca?  Jednak nie było tak wielkiego stolika. Największy mieścił tylko 8 osób. Od razu  ochoczo stwierdziłem , że ja i Dominika możemy osobno usiąść,poświęcimy się dla dobra ogółu , wzdychając . Jednak w  głębi duszy byłem w 7 niebie. Ten u góry czuwa na de mną. Puściłem do mojej towarzyszki oko . Głupi Harry , chciał żebyśmy sobie krzesła dostawili , lecz zrobiłem do niego wymowną minę,a on ją zrozumiał. Po minie Liama widać było że nie podoba mu się to że znalazłem sobie jakąś laskę. Hmm... Od dawna zauważyłem jego zbytnią uwagę poświęconą mojemu związkowi. Niech się zajmie sobą. Ale przejdźmy do rzeczy.

Usiedliśmy przy stoliku oddalonym w akurat odpowiedniej odległości od naszych znajomych. Moi przyjaciele  z 1D jak zawsze zaczęli robić głupie miny i podnosić brwi w śmieszny sposó. Musiałem się roześmiać. Ale z nich wariaty.! Szaleni... Spojrzeliśmy co dobrego podają, zamówiliśmy jedzonko .

-Tak krótko Cię znam , a czuję się jakbym.. powiem Ci tyle : to co się dzieje między nami jest niesamowite.Nie wiem czy czujesz to samo -      powiedziałem.
-Kurde...Nie wierzę - powiedziała wyraźnie zszokowana- Ja mam tak samo. I... nie wiem co powiedzieć.-wyszeptała patrząc się w moje oczy.
-Lepiej mi powiedz czy dasz mi swój numer? I czy jeszcze się spotkamy. na przykład..jutro ?-spytałem zdenerwowany.
Tak, pewnie . Zastanawiałam się kiedy w końcu zapytasz. -uśmiechnęła sie do mnie promiennie.

W tym momencie zjawiło na naszym stole się jedzenie. Zjedliśmy w fajnych humorach i potem nie czekając na resztę wyszliśmy na zewnątrz.Okazało się że mieszka niedaleko , no więc jak na dżentelmena przystało odprowadziłem ją pod dom. Świetnie mi się z nią rozmawiało.Wszelkie napięcie , zdenerwowanie pomiędzy nami zniknęło i rozmawialiśmy tak jakbyśmy się znali od wieków. No to chyba przeznaczenie mnie dopadło .Dowiedziałem się o niej że pochodzi z Polski , ale przeprowadziła się tutaj bo ma tutaj lepszą szkołę , większe szanse na zdobycie pracy i ogólnie lepsze życie. Mieszka tu sama , lecz ma wielu znajomych. Często podróżuje i jest bardzo przyjacielska. Ja o sobie też dużo jej powiedziałem. Gdy byliśmy już przy jej domu, pożegnaliśmy sie całuskiem w policzek i umówiliśmy na jutro . Posiadałem oczywiście jej numer , więc jeszcze się do niej odezwę. Szybko powróciłem do restauracji. Jeszcze trochę się z nimi powygłupiałem i stwierdziłem że wracam do hotelu.
I tak myślami nie byłem z nimi. Chłopacy oczywiście stwierdzili, że idą ze mną. Pożegnali się ze swoimi ukochanymi. Kurcze, zero prywatności. No ale w sumie jest to strasznie miłe, wiesz że masz kogoś kto zawsze będzie z tobą. Niekiedy zdarza się że  ktoś zostanie , oddali się . Ale to rzadkie sytuacje. Bardzo dobrze jednak że postanowili pójść.Okazało się , że gdy nie odpowiedziałem Eleanor ona skontaktowała się z Harrym i postanowiła osobiście mnie przeprosić . Czekała na mnie już w hotelu. Kurcze... A miało być tak pięknie.!


"Jak jej to powiedzieć , co zrobić? " -moje myśli krążyły wokół tego tematu. Postanowiłem iść na żywioł. Raz kozie śmierć. Po wejściu do mojego pokoju zobaczyłem ją. Radosną. Już chciała mnie przepraszać , gdy powiedziałem jej żeby usiadła. Owszem ,strasznie mi jej było żal. Specjalnie dla mnie tutaj przyjechała a ja muszę jej to powiedzieć. Nie oczekuję wybaczenia,ale muszę to skończyć definitywnie.Usiadłem obok niej i zacząłem monolog. Mówiłem z powagą o tym że nie ma to już sensu, że moje uczucia do niej wygasły. Nie będę tego dokładnie opisywał ,bo nie ma po co. I tak przyjęła to nie najgorzej . Spytała się , co to za dziewczyna i czemu jej to robię. Miała łzy w oczach . Nie czekając na odpowiedź po prostu wybiegła. To było straszne przeżycie. Nie zapomnę go przez długi czas. Ale w końcu nie wszystko trwa wiecznie. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Nie odbierałem telefonów od chłopaków, chciałem po prostu iśc spać. Byłem wykończony po całym dniu pełnym przeżyć, lecz oczywiście reszta 1D zwaliła mi się do pokoju i musiałem opowiadać  co się stało. Potem szybko ich wygoniłem, nie obyło się bez wygłupów. Nawet mi się humor polepszył . Leżąc w łóżku jednak nie mogłem zasnąć. Cały czas myślałem o Dominice. Nawet nie wiem kiedy odpłynąłem w senność.